IGNACY BOBRAS - WSPOMNIENIA (oprac. Wies艂aw Domaga艂a)
29.07.2012.
Historia Ziemi Przedborskiej to tak偶e historia jej mieszka艅c贸w. 呕yjemy w艣r贸d nich, potem za szybko odchodz膮, a my powoli zapominamy o nich. Przypomn臋 tutaj jednego z nich, Pana Ignacego Bobras.

Fot. 1. Ignacy Bobras - zdj臋cie wykonane zaraz po wojnie.

  

Opracowanie poni偶sze powsta艂o, przede wszystkim, ze wspomnie艅 Ignacego spisanych w latach 60 XX wieku i pami膮tek jego rodziny.

  

Fot. 2. Fragment wspomnie艅 Ignacego Bobras.

  

BOBRAS Ignacy urodzi艂 si臋 24 stycznia 1908 r. w Nosalewicach. Jego ojcem by艂 Piotr Bobras (1877-1938), a matk膮 El偶bieta (1884-1916) z domu Kowalska z Gaju Policzko. Mia艂 trzy siostry: Zofi臋 (1906-1970), Aniel臋 (1909-1964) i Mariann臋 (1911-1984) oraz dw贸ch braci Jana (1904-1979) i J贸zefa (1913-1974).

Pocz膮tki swojego 偶ycia opisa艂 w swoich wspomnieniach w taki spos贸b:

呕yli艣my w bardzo z艂ych warunkach. Tak, jak wspominam, pola ma艂o i licha chata. Stara si臋 obali艂a. Rodzice w 1910 postawili now膮. Stodo艂臋 i obor臋 te偶 now膮, ale z lichego drzewa. W 1914 roku wybuch艂a wojna 艣wiatowa, jeszcze bardziej si臋 warunki 偶yciowe pogorszy艂y tak, 偶e mo偶na to nazwa膰 wegetacj膮 偶yciow膮. Ojciec z matk膮, jak mogli pracowali, ale to ma艂o pomaga艂o. Wojska si臋 zmienia艂y - to ju偶 carskie, to ju偶 niemieckie, to austriackie, i tak w k贸艂ko.

W 1916 roku drugiego lutego, matka umiera przy porodzie, poniewa偶 nie by艂o do odebrania dziecka ani lekarza, ani akuszerki. Zwyk艂a baba wiejska spowodowa艂a krwotok. Matka musia艂a umrze膰, chocia偶 ojciec konia chcia艂 zaje藕dzi膰. Chcia艂 przywie藕膰 lekarza lub dobr膮 akuszerk臋, ale gdzie zajecha艂 - nie zasta艂. Tak to by艂o w owym czasie.

No i zmuszony by艂 przywie藕膰 艣mier膰 do matki.

Od onego czasu nam si臋 jeszcze gorzej 偶y艂o. Tylko, 偶e by艂a siostra ojca, a nasza ciotka J贸zefa (M艂ynarczyk), bezdzietna, to nam wiele pomaga艂a. Dzieciarni - jak by nie by艂o - sze艣cioro. Najstarsze 12 lat, najm艂odsze 3 lata. To by艂 dla ojca k艂opot nie ma艂y. Obrobi膰 i pole, i inwentarz, i dzieci. Jakby nie by艂o - w owym czasie gdzie na niskim poziomie by艂a uprawa ziemi, a na dodatek nie do艣膰, 偶e wojna wrze na ca艂ym 艣wiecie, to jeszcze lata mokre. Nieurodzaj, a tu jeszcze rekwizycje na rzecz wojska. Chodz膮, szukaj膮 za 偶ywno艣ci膮 w ka偶dej dziurze. Nie do艣膰, 偶e w budynkach, to i drutami ko艂o budynk贸w, na ka偶dym wzg贸rku, na ka偶dym miejscu.

Pami臋tam, 偶e by艂y takie okresy, 偶e za kawa艂ek chleba, to nie wiem co bym zrobi艂. Krowa jedna, i ma艂e ciel臋 si臋 pozosta艂o, i to nam chcieli zabra膰. Ale, 偶e ca艂a dzieciarnia uczepi艂a si臋 tej krowy i w p艂acz, tak, 偶e t臋 krow臋 uratowa艂o. T臋 nasz膮 偶ywicielk臋. I rzeczywi艣cie, by艂a to nasza 偶ywicielka. Mleka dawa艂a du偶o i to nas ratowa艂o. A takich zaj艣膰 by艂o kilka. Pami臋tam takie okresy, 偶e starsze dzieci robi艂y ko艂o domu, a m艂odsze sz艂y na jagody. Tylko, 偶e jag贸d by艂o du偶o. Tak si臋 pr臋dko nazbiera艂o i do domu biegiem. Zalewa艂o si臋 mlekiem i takie by艂o po偶ywienie. Gruszek w polu te偶 by艂o du偶o i rodzi艂y du偶o. Drzewa na opa艂 te偶 by艂o du偶o, to ul臋ga艂ki si臋 suszy艂o bez przerwy w piecu. Na zim臋 si臋 sk艂ada艂o w beczki. Tak, 偶e zn贸w zim膮 ratowa艂o si臋 g艂贸d. Gruszki na sucho, na wodzie, z mlekiem. I to by艂o dobre. Jakie 艂achy by艂y do odzienia, to ojciec lub ciotka naprawiali i si臋 chodzi艂o. A z obuwiem - to ko艂o domu na bosaka lub w trepach, kt贸re nie zawsze by艂y. A lepszy troch臋 but to by艂 na 艣wi臋ta. Co niedziel臋 inne dziecko sz艂o do ko艣cio艂a, bo ojciec tego przestrzega艂, 偶eby ko艣cio艂a nie opuszcza膰.

W 1917 roku jeszcze gorzej si臋 robi, bo umiera nasza opiekunka - ciotka J贸zefa i odpada dodatkowa opieka.

Jego ojciec sam wychowywa艂 dzieci, ci臋偶ko pracuj膮c, pami臋ta艂 tak偶e o ich wykszta艂ceniu, pocz膮tkowo Ignacego uczy艂 jego chrzestny, p贸藕niej ucz臋szcza艂 do miejscowej szko艂y. Tak to opisa艂:

Chocia偶, jak wspomnia艂em - ojciec nie by艂 gramotny - ale m贸wi艂 nam, 偶e trzeba nauczy膰 si臋 czyta膰 i pisa膰. Zm贸wi艂 si臋 z ch艂opem 艣wiatlejszym od siebie (a to by艂 m贸j chrzestny), 偶eby uczy艂 nas czyta膰 i pisa膰. Kupi艂 nam elementarz i tabliczki z rysikami. I zacz臋li艣my chodzi膰 si臋 uczy膰 - to jest brat Janek i ja. A ten elementarz to by艂 z obrazkami. Na przyk艂ad: Aa sz艂a baba, Cc z koszyczkiem itd. Ale poznawali艣my litery i wyrazy.

Nauczycieli w tych latach wojennych nie by艂o. By艂 g艂贸d i panowa艂 tyfus brzuszny i tzw. hiszpanka. Bardzo du偶o ludzi umiera艂o. Chocia偶 u nas wszyscy chorowali i to bardzo, to nikt w domu nie umar艂. Pami臋tam taki okres, 偶e nie mia艂, kto poda膰 wody do picia, bo wszyscy le偶eli. Najd艂u偶ej ja i Mary艣ka my wytrzymali, 偶e jako艣 nas si臋 choroba nie ima艂a. Spali艣my na piecu do pieczenia chleba, bo nie by艂o gdzie. Ale i nas wzi臋艂o, Tylko, 偶e ju偶 Zo艣ka i Janek zacz臋li wstawa膰, i oni byli na zmian臋.

W latach 1919-21 te偶 lepiej nie by艂o, tylko, 偶e my ju偶 byli wi臋ksi i mocniejsi, to i robota sz艂a lepiej. Wojna trwa艂a, to z 偶ywno艣ci膮 te偶 dobrze nie by艂o. A z nauk膮 to tak samo. W艂adze o艣wiatowe przysy艂a艂y nauczyciela, uczy艂 3-4 miesi膮ce i ju偶 go odwo艂uj膮 do wojska. Najd艂u偶ej to by艂 nauczyciel, kt贸ry nazywa艂 si臋 Mieszcza艅kowski, syn miejscowego gajowego. A reszta to by艂o kilku, tak, 偶e byli po bardzo kr贸tko. Ja na miejscu sko艅czy艂em tylko cztery oddzia艂y. Mia艂em ochot臋 si臋 uczy膰, ale do miasta chodzi膰 nie mog艂em. Raz, 偶e nie mia艂em, w czym, a po drugie nie by艂o, za co kupi膰 ksi膮偶ek ani zeszyt贸w. A w dodatku ojciec bardzo chorowa艂, to w domu trzeba by艂o robi膰.

Tak, wi臋c ze szko艂膮, dla nas wszystkich z domu, wysz艂o bardzo 藕le. Ja, co mia艂em najwi臋ksz膮 ch臋膰, to najwi臋cej zdoby艂em.

  

Fot. 3. 艢wiadectwo Szkolne Ignacego Bobras za I p贸艂rocze klasy IV w roku 1923.

  

Warto zwr贸ci膰 uwag臋 na ocenianie uczni贸w w tych latach. Ocena sk艂ada艂a si臋 z trzech cz臋艣ci:
• Sprawowanie si臋 - oceny: chwalebne, zadawalaj膮ce, odpowiednie, nieodpowiednie i naganne.
• Pilno艣膰 - oceny: wytrwa艂a, dobra, dostateczna, niedostateczna.
• Post臋p w naukach - oceny: bardzo dobry, dobry, dostateczny, mierny i niedostateczny.

Ignacy,  ju偶 od najm艂odszych lat, ci臋偶ko pracowa艂:

W domu, w takich warunkach, w jakich 偶yli艣my, trzeba by艂o od najm艂odszych lat ci臋偶ko pracowa膰. By艂em s艂aby, nieod偶ywiony i na dodatek gn臋bi艂a mnie cz臋sto choroba, kt贸ra nie wiem do dzi艣 jak si臋 zwa艂a. Trzyma艂a mnie do dwudziestego roku. A ta choroba polega艂a na tym, 偶e jak by艂o bardzo bystre s艂o艅ce lub jak mnie oblecia艂 dym (a przewa偶nie z 艂odyg ziemniak贸w), bola艂y mnie ga艂ki oczu. Wtedy musia艂em si臋 k艂a艣膰, czy to na polu, czy na 艂贸偶ku i przespa膰 si臋 ze dwie godziny. I po chorobie. Tylko os艂abiony by艂em. Ale to nie cz臋sto. Raz na tydzie艅 lub dwa razy, albo raz na dwa tygodnie lub raz na miesi膮c. I jeszcze taki szczeg贸艂. Nie mog艂em je艣膰 偶adnych klusek pszennych, a szczeg贸lnie zacierek z mlekiem. Jak zjad艂em, to zaraz odda艂em.

Od siedemnastego roku zacz膮艂em pracowa膰 - zim膮 w lesie, a latem na budowach. Tak si臋 robi艂o na dziko, aby tylko zarobi膰 par臋 z艂otych. Chcia艂em, 偶eby ojciec odda艂 mnie do jakiego艣 rzemie艣lnika, ale raz, 偶e w domu nie mia艂 kto robi膰, a po drugie, to ojciec nie mia艂 pieni臋dzy na nauk臋. Najgorsze to, 偶e w domu nie mia艂 kto robi膰, bo brat Janek pojecha艂 na roboty do Niemiec, a ja, jako zn贸w najstarszy nie mog艂em zostawi膰 m艂odsze rodze艅stwo na 艂asce losu i ojca chorego. Tak, 偶e co w domu si臋 obrobi艂o, to si臋 wynajmowa艂em do r贸偶nych rob贸t.

Tak jak wspomnia艂em, zim膮 w lesie i w domu wszelkie roboty. A w lesie te偶 by艂a bardzo ci臋偶ka robota, przy wyr臋bie lasu. A ubezpieczonym si臋 nie by艂o. Ta praca w lesie wygl膮da艂a tak: po robotach w polu jesieni膮, bra艂o si臋 dzia艂k臋 lasu we dw贸ch. Sosny by艂y du偶e, to si臋 z偶yna艂o, obcina艂o ga艂臋zie, korowa艂o sosny z kory, a chojn臋 tj. chrust trzeba by艂o wyci膮gn膮膰 cna linie lasu - poza zr膮b i wynosi膰 drzewo opa艂owe i ga艂臋zie. Z tego ustawia艂o si臋 s膮gi tzw. metry opalowe. Bardzo chorowa艂em na zapalenie p艂uc, tak, 偶e ma艂o mi si臋 nale偶a艂o - bez doktora, bez opieki lekarskiej.

To by艂a bardzo ci臋偶ka robota. Sz艂o si臋 o lasu od 艣witu do nocy. A jak przyszed艂em do domu, trzeba by艂o zrobi膰 obrz膮dek. Ko艂o konia, dwoje byd艂a, dwie 艣winie, ur偶n膮膰 sieczki r臋cznie i tak, co dzie艅. A wiosna, latem, to si臋 robi艂o na r贸偶nych budowach, jako cie艣la. Chodzi艂o si臋 na piechot臋 do miasta, co dzie艅 4 km., albo na wie艣. Pracowa艂o si臋 za marne pieni膮dze - 3-4 z艂 dziennie. Za te pieni膮dze trzeba by艂o zanie艣膰 do domu cukru, soli i r贸偶ne potrzebne rzeczy. Z gospodarstwa nie by艂o 偶adnego dochodu i nie by艂o, za co co艣 kupi膰.

W 1931 roku, w marcu, zosta艂 powo艂any do wojska, do Skierniewic. Tam by艂 6 miesi臋cy. Po sze艣ciu miesi膮cach skierowany zosta艂 na granic臋 sowieck膮, do Buds艂awy. Na granicy by艂 18 miesi臋cy - 6 miesi臋cy I Kompania Olkowiecze, a 12 miesi臋cy na Skorodzie na stra偶nicy nad rzek膮 Wilij膮.

  


  


  

Fot. 4. Przyk艂adowe strony ksi膮偶eczki wojskowej Ignacego Bobras.

  

Tutaj dokszta艂ca si臋, ko艅czy siedmioklasow膮 szko艂臋 podstawow膮. Uk艂ada tak偶e plany na przysz艂o艣膰:

Tam na granicy, jak mia艂em czas, to rozmy艣la艂em sobie, aby po wyj艣ciu z wojska za艂o偶y膰 jaki艣 handel. I listownie brata J贸zka i siostr臋 Mary艣k臋 urobi艂em, 偶eby przygotowali si臋 do tego handlu. Mia艂 taki sklepik jeden z Nosalewic - nazwiskiem Juszczyk - ale mia艂 s艂ab膮 g艂ow臋 do handlu. Mieli艣my to od niego przej膮膰.

Po wys艂u偶eniu wojska wraca do ojca i pracuje w gospodarstwie, ima si臋 r贸偶nych prac dorywczych, najcz臋艣ciej s膮 to roboty ciesielsko stolarskie, podobnie jak przed wojskiem. Zajmuje si臋 te偶 handlem, sprzedaje r贸偶ne towary przywo偶one z Przedborza.

Zacz膮艂em zn贸w pracowa膰 jak przed wojskiem, tylko samodzielnie: tak w lesie, jak i w polu. W lesie dobra艂em sobie koleg贸w - Kwiatkowskiego Stefana i Zganiacza J贸zefa. Oni byli siekiernikami, a ja toporem, czesali艣my slipry do kolei. To jest praca bardzo ci臋偶ka. Pracuj膮c od 艣witu do nocy, we trzech zarabiali艣my do pi臋tnastu z艂otych. Ale przyszed艂em do przekonania, 偶e we dw贸ch nam lepiej wyjdzie i tak zrobi艂em. Pracowa艂em tylko z jednym Zganiaczem i wychodzi艂o nam do trzynastu z艂otych dziennie. Siekiernikowi nale偶a艂o si臋 zawsze 1/3, to by艂o dla mnie wi臋cej pieni臋dzy, ale musia艂em si臋 wi臋cej narobi膰. Ale stale ju偶 my艣la艂em o handlu, tak 偶e usk艂ada艂em sobie par臋 z艂otych.

  

Fot. 5. Za艣wiadczenie wydane Ignacemu Bobras przez Zarz膮d Gminy w Przedborzu o jego pracy w latach 1927-1936.

  

Po 艣mierci ojca 1936 r. zaczyna handel w Przedborzu, sprzedaje naczynia kuchenne, szk艂o galanteryjne i szk艂o okienne. Wsp贸lnie z bratem zaczynaj膮 wyrabia膰 ju偶 drobne artyku艂y blacharskie: pralki, tarki, sitka, brytfanny, obrazy, itp. Szybko nast臋puje rozw贸j. Tak o tym napisa艂:

Wreszcie zdecydowa艂em si臋 na handel. By艂a taka wi臋ksza komora. Z tego zacz膮艂em na co艣 w rodzaju sklepiku przerabia膰. By艂 Nowy Rok 1936. Zrobi艂em p贸艂ki, kontuar i dba艂em o dostarczenie towaru. Przywozi艂em na rowerze z miasta drobne towary, a grubsze wozem. Mary艣ka towar sprzedawa艂a. Ja nadal robi艂em te p贸艂ki i dba艂em o dostarczenie towaru. Siostra pomaga艂a w handlu i obrabia艂a inwentarz. Ojciec od Nowego Roku po艂o偶y艂 si臋 do 艂贸偶ka, to pracy by艂o jeszcze wi臋cej. Ale w pracy nie przestaj臋, tym bardziej 偶e widz臋, 偶e cos z tego handlu b臋dzie. Chocia偶 s膮 to grosze, ale te grosze p艂yn膮. Klient贸w coraz wi臋cej. Chocia偶 zacz膮艂em handel na po偶yczanej wadze, to ju偶 kupi艂em wag臋 now膮. Tak, 偶e idzie dobrze.

Zaczynamy my艣le膰 o handlu w mie艣cie, a zarazem sprowadzamy towar nie z Przedborza a z Radomska. Sprowadzili艣my szk艂o okienne, kt贸re zaczynamy propagowa膰 po wsiach. Zarazem uczymy si臋 szkli膰 i kroi膰 szk艂o.

Pocz膮tki s膮 t臋pe, bo nie wiemy jak i co si臋 robi. Ale wiedz臋 i wpraw臋 zdobywamy tak, 偶e interes si臋 powi臋ksza. Tak prowadzimy ten interes w Nosalewicach do sierpnia. Dostajemy troch臋 pieni臋dzy sp艂aty z Francji od brata.

Wynajmujemy lokal w Przedborzu, a 偶e ciasny, to tym si臋 nie zra偶amy. Zaczynamy handel: naczynia kuchenne, szk艂o galanteryjne i szk艂o okienne. Zaczyna post臋powa膰 wielka konkurencja z 呕ydami. Ca艂y handel by艂 w r臋kach 偶ydowskich.

Tak si臋 m臋czymy - ja w Przedborzu, Mary艣ka w Nosalewicach, a J贸zek mi臋dzy nami. J贸zek ma gospodarstwo i pomaga mnie i Mary艣ce.

To lokum w Przedborzu jest ciasne - 2 m. na 3 i p贸艂, przebite deskami. Za tymi deskami jest 偶ydowska jatka z mi臋sem. Pods艂uchuj膮 nas, du偶o nam robi膮 na z艂o艣膰, ale tym si臋 nie zra偶amy. Jak wspomnia艂em, ja sprzedaj臋 i towar sprowadzam, a ci臋偶ko idzie, bo na tym towarze si臋 nie znamy. Ale jako艣 idzie. W czerwcu zg艂asza si臋 pewien 呕yd, 偶e chce sprzeda膰 towar ze sklepu. Do obejrzenia tego towaru, wzywam J贸zka i Kieruzela Ignacego, p贸藕niejszego naszego szwagra, i kupujemy ten towar na sp艂aty. Na tym towarze dobrze zarobili艣my.

 Jesieni膮 tego偶 roku po s膮siedzku zwija handel niejaki Margas Jan. Od niego bior臋 ten lokal i przenosimy si臋 do nowego. Tam ju偶 idzie inaczej. Sklep przestronny i dodatkowy wi臋kszy lokal na magazyn i kuchni臋. Zaczynamy interes szerzej, bo widz臋, 偶e nie ma strat tylko zysk. Konkurencja trwa z 呕ydami. Zaczynamy wyrabia膰 ju偶 drobne artyku艂y blacharskie: a to pralki - tarki, sitka, brytwanny, obrazy, obrazki i jeszcze co si臋 da. 呕e sklep w Nosalewicach ju偶 dobrze prosperuje, oddajemy go Mary艣ce. 呕eni si臋 z ni膮 Kieruzal Ignacy. Pole oddajemy Zo艣ce. Tylko to 藕le zrobi艂em, 偶e jej odda艂em bez umowy. Gaj Stach tj. szwagier umiera w 1938 roku. Zo艣ka mieszka u Gaj贸w, a tu si臋 gospodarzy. My z J贸zkiem prowadzimy handel coraz szerzej, przywo偶臋 towar z hurtowni z Radomska, z Cz臋stochowy, z Piotrkowa, a poczt膮 z Warszawy, jak np. haczyki, 偶y艂ki, w臋dziska na ryby. Z Poznania okucia meblowe, z Cz臋stochowy lustra, obrazki r贸偶nych 艣wi臋tych i widokowe, ramy do obrazk贸w i obraz贸w. Wyrabiamy coraz wi臋cej - sami - obraz贸w r贸偶nych wielko艣ci, szklimy coraz wi臋cej okien. Wyrabiamy coraz wi臋cej artyku艂贸w blaszanych. Ju偶 nas bez przerwy robi przy tych pracach czworo ludzi. Jest ju偶 艂atwiej ze sprowadzeniem towaru. Kupcy zaczynaj膮 ju偶 sami przywozi膰 r贸偶ne towary. Przywo偶膮 garnki kamienne, s艂oje r贸偶nych rodzaj贸w i rozmiar贸w, flakony, szklane kieliszki, patery itp. Rzec mo偶na, 偶e idzie dobrze.

  

Fot. 6. Sklep Ignacego Bobras na ulicy Warszawskiej, zdj臋cie zrobione w lipcu 1939 r. przed sklepem stoj膮 (od prawej): J贸zef Grabalski i brat Ignacego - J贸zef.

  

Przychodzi rok 1939. Handel idzie dobrze tylko, 偶e echa polityczne coraz rozprzestrzeniaj膮 si臋. Nas to nie zra偶a, robimy coraz wi臋cej i idzie coraz lepiej.

Ignacy o偶eni艂 si臋 w sierpniu 1939 r. ze Stanis艂aw膮 Smok (1921-2000), zaraz wybucha wojna, tak opisa艂 pierwsze dni wojny:

Na pocz膮tku wrze艣nia 1939 roku ju偶 s膮 Niemcy w Przedborzu. A przed 1-wszym wrze艣nia agenci rzucaj膮 has艂a i r贸偶ne strachy do ucieczki na wsch贸d ludno艣ci cywilnej - przed Niemcami. I tak si臋 zacz臋艂o. Pe艂ne s膮 drogi uciekinier贸w od zachodu. Prowadz膮 krowy, owce, co si臋 da na w贸zkach wioz膮. Nie ma mowy, 偶eby to powstrzyma膰. W艂adze robi膮 co mog膮 ?- jest powo艂ana policja rezerwowa, jest powo艂ana milicja obywatelska do porz膮dku, ale te偶 to nic nie daje. Strach jest ju偶 paniczny. Kopi膮 rowy przeciwlotnicze - ma si臋 rozumie膰 ludno艣膰 cywilna - pod kierunkiem r贸偶nych komitet贸w. Okna ludno艣膰 uszczelnia przeciw gazom. Klej膮 szyby r贸偶nymi paskami - r贸偶nie. Okna jest rozkaz zaciemnia膰, ale to wszystko robi coraz wi臋kszy chaos.

Dopiero robi koniec tym przygotowaniom wej艣cie trzech czo艂g贸w do Przedborza i obj臋cie mostu. To si臋 dzia艂o w pi膮tek przed wieczorem. Z czo艂gu, kt贸ry przeszed艂 most na praw膮 stron臋 - otworzy艂 ogie艅 do ca艂ego tego zbiegowiska, to jest tych uciekinier贸w. Od tych strza艂贸w byli i zabici i ranni. I kilka koni zabitych. W kilka minut wszystkie ulice opustosza艂y. I pomy艣le膰, 偶e nikt nie wiedzia艂 - czy to Niemcy, czy to s膮 dywersanci niemieccy. Bo i takie by艂y wersje. Wojska 偶adnego w mie艣cie nie by艂o, tylko jak wspomnia艂em - policja i milicja obyw. Ale to wszystko pr臋dko uciek艂o z miasta w stron臋 lasu.

呕on臋 z kilkoma 呕ydami i 呕yd贸wkami umie艣ci艂em pod 艣cian膮 bezpieczn膮 od pocisk贸w, zamkn膮艂em sklep i poszed艂em na zwiad. Ostro偶nie wygl膮dam zza w臋g艂a - tak jest - wychodzi z czo艂gu jeden Niemiec, drugi, ale ju偶 nie ma nikogo na ulicy. Wracam do mieszkania, 呕yd贸w wypuszczam, zabieram drobiazgi do koszyka i zamykam mieszkanie. 呕on臋 podw贸rkami, mi臋dzy wapiennikami wyprowadzam na drog臋 do Tarasu. Jedzie furmanka, 偶on臋 zabiera, a ja wracam do miasta. Czo艂gi sta艂y na tym samym miejscu, tylko reflektorem o艣wietla艂y przedpole.

Na drugi dzie艅 zaczynam zn贸w zwiad Przedborza. Wojska jeszcze nie ma - ani polskiego, ani niemieckiego. W niedziel臋 nasza policja spali艂a most na Pilicy. Ju偶 par臋 pluton贸w wojska zjawi艂o si臋 od wschodu. Wzi膮艂em klucz od Kalinowskiego, aby mu wyprowadzi膰 konia z budynk贸w Konopackiego. Woda by艂a bardzo p艂ytka. Jak tego konia wyprowadzi艂em, zaprz臋gn膮艂em, to pomy艣la艂em, 偶e trzeba zabra膰 ze 3 metry m膮ki. Akurat nadszed艂 呕yd, to pom贸g艂 mi w艂o偶y膰 t臋 m膮k臋 na w贸z i jazda przez rzek臋.

Zajecha艂em przed sw贸j sklep i zamiast w艂o偶y膰 na w贸z najdro偶sze rzeczy, to ja w艂o偶y艂em garnki u偶ywane, 偶eby ludzie mieli w czym gotowa膰 jedzenie. A dobry towar si臋 zosta艂, bo m贸wi臋, 偶e to nie ucieknie. A ju偶 po艂owa Przedborza by艂a wypalona. Jak t臋 m膮k臋 zawioz艂em na Taras, to Kalinowski zaraz zacz膮艂 handel bu艂kami a ja g艂odny.

Wracam do Przedborza i spotykam si臋 z wojskiem polskim. Robimy r贸偶ne zwiady i wywiady i ustalili艣my, 偶eby chodzi膰 na wsch贸d i si臋 mobilizowa膰. Wychodzimy pod Fa艂k贸w, a tam pe艂no Niemc贸w idzie. M贸wimy wi臋c - po co i艣膰 dalej, jak Niemcy ju偶 w Ko艅skich. Wracamy wi臋c. Przychodzimy na Taras, a tam m贸wi膮 mi, 偶e ca艂y Przedb贸rz obrabowany. 呕ona jest z moj膮 siostr膮 w Przedborzu. Ja te偶 maszeruj臋 na Przedb贸rz.

Zanim doszed艂em do sklepu zosta艂em kilka razy zatrzymany przez Niemc贸w i zap臋dzony do roboty, ale da艂o si臋 urwa膰. Doszed艂em do sklepu, a tu ju偶 nie sklep, nie mieszkanie, tylko wielki 艣mietnik. Drzwi bez zamk贸w, okien nie ma, wszystko zmieszane, rozgrabione. 呕ona p艂acze. M贸wi臋 偶onie, 偶e trudno, bierzemy si臋 za porz膮dek. Zosta艂o si臋 troch臋 bubli i z tych 艣mieci wybrali艣my koszyk p贸艂metrowy r贸偶nych drobiazg贸w. Zaraz przyst膮pi艂em do naprawy zamk贸w i szklenia okien. Jak zobaczyli Niemcy, 偶e ja szkl臋, to i Niemcom musia艂em szkli膰. Ale p艂acili. Tak si臋 zacz臋艂o zn贸w od nowa, od nowa praca. Pieni臋dzy nie ma, towaru nie ma. Troch臋 zosta艂o szk艂a okiennego, to szkli艂o si臋 okna. Te drobiazgi sklepowe zacz臋艂o si臋 sprzedawa膰, bo trzeba 偶y膰... 

...Niemcy na razie nic nam nie szkodzili, wrog贸w nie mieli艣my, to i nie mieli艣my przeszk贸d. 呕ydzi byli sp臋dzeni do getta, handlowa膰 im nie by艂o wolno. Tym bardziej mieli艣my wi臋cej roboty, nie by艂o wytchnienia.

  

Fot. 7. Za艣wiadczenie wydane Ignacemu Bobras 07.09.1940 r. przez Zarz膮d Miejski w Przedborzu o prowadzeniu handlu.

  

Na pocz膮tku stycznia 1940 r. wst臋puje do Z.W.Z. Przysi臋g臋 sk艂ada w obecno艣ci Barana Rocha (ps. „Kula”) i Grabalskiego J贸zefa (ps. „Konar”). Przyjmuje pseudonim „Piec”. Jego zadaniem by艂o werbowanie „dobrych polak贸w” do walki z okupantem o wyzwolenie Polski. Tak opisa艂 pocz膮tek okupacji: 

Zacz臋艂a si臋 konspiracja przeciw Niemcom, 偶eby walczy膰. Ja i J贸zek przyst膮pili艣my do tej konspiracji, pod nazw膮 Z.W.Z. Ja wyst臋powa艂em pod nr jedena艣cie, pseudonim PIEC. Przyby艂o wi臋c pracy - handel i konspiracja. Zacz臋li艣my zbiera膰 bro艅, amunicj臋, jaka podesz艂a. Nie gardzili艣my 偶adn膮 broni膮. Dorabia艂o si臋 r贸偶ne cz臋艣ci do starych typ贸w karabin贸w. W tym najwi臋cej by艂 pomocny Kaczkowski. Mia艂 warsztat 艣lusarski - to u艂atwia艂o prac臋. U nas w sklepie, 偶e handel szed艂, to nie by艂o podejrze艅 ?o r贸偶ne odprawy. Tak my zostali tak konspiracj膮 zaabsorbowani, 偶e zacz臋li艣my zaniedbywa膰 handel. Ale m贸wi艂o si臋, aby walka z Niemcami, to po zwyci臋stwie b臋dzie lepiej.

呕yd贸w wywie藕li Niemcy w pa藕dzierniku. Zagnali ich i zaprowadzili do Gorzkowic, do poci膮gu, a poci膮giem do Treblinki.

Aresztowania, wywo偶enia te偶 si臋 odbywa艂y bez przerwy, ale si臋 na to nie zwa偶a艂o. 呕ona te偶 do r贸偶nych prac by艂a u偶ywana, np. do przenoszenia r贸偶nych materia艂贸w. Nawet nie wiedzia艂a co niesie, ale sz艂a.

Jak my ju偶 mieli troch臋 broni, zacz臋li艣my robi膰 wypady z t膮 lich膮 broni膮 i zdobywa膰 lepsz膮. Nie tylko trzeba by艂o handlowa膰, chodzi膰 na r贸偶ne odprawy, ale i walczy膰 z m臋tami i gadzinami. Trzeba by艂o zbiera膰 wszelkie wiadomo艣ci. Nast膮pi艂a potem reorganizacja Z.W.Z. na AK, nast膮pi艂 wi臋kszy anga偶, podzia艂 na oddzia艂y. Bro艅, jak膮 posiadali艣my, w lesie ko艂o Smoka, zakopan膮 w du偶ej beczce - trzeba by艂o stale konserwowa膰. Dw贸ch nas tylko o tej beczce wiedzia艂o, w kt贸rym miejscu jest zachowana - ja i szwagier W艂adek.

Zanim zosta艂y utworzone oddzia艂y, to wyznacza艂em na akcj臋 ch艂opak贸w odwa偶nych, bojowych. Dostawali rozkaz ci ch艂opcy, 偶e maj膮 si臋 stawi膰 za Mas艂owicami, czy ko艂o Sokolej G贸ry i w pojedynk臋 maszerowali na oznaczon膮 godzin臋. Bro艅 wydawa艂em na w贸z ze s艂om膮 lub z nawozem lub perzem - bron臋, p艂ug na wierzch i jazda przez Pilic臋, polnymi drogami - na oznaczone miejsce zbi贸rki. Po akcji, po odskoku od miejsca akcji, co wynosi艂o ok. 30 km, ch艂opcy przynosili bro艅 np. do 艁膮czkowic, czy do Korytna i zn贸w na furmank臋. Na miejscu bazy bro艅 czy艣ci膰 i zachowa膰. I tak co tydzie艅 lub dwa razy w tygodniu. A grypsy p艂yn臋艂y bez przerwy. Ca艂kowitym go艅cem by艂 J贸zek - on bez przerwy je藕dzi艂.

Tak, 偶e handel zosta艂 zaniedbany! W ko艅cu trzeba si臋 by艂o kry膰 przed Niemcami. Niemcy sklep kazali zamkn膮膰. Mieszkanie 偶ona opu艣ci艂a. Posz艂a do ojc贸w na Taras. A ja by艂em w tym wszystkim tak zaj臋ty, 偶e zwraca艂em si臋 kilka razy do prze艂o偶onych, aby przydzielili mnie do lasu, do oddzia艂u bojowego. Cho膰 z oddzia艂ami tymi bez przerwy mia艂em 艂膮czno艣膰. A oni m贸wi膮, 偶e w terenie jestem potrzebniejszy ni偶 w oddziale. Bez przerwy by艂em nara偶ony na wsyp臋. Nie by艂o dnia, 偶ebym co艣 przy sobie nie mia艂 lub nie mia艂 cos trefnego. Ale c贸偶, trzeba by艂o s艂ucha膰 prze艂o偶onych. Ile to razy przechodzi艂o si臋 przez rzek臋. Latem lub zim膮 to nic. Ale jesieni膮, wiosn膮 to by艂o najgorzej. Niemcy zabrali wszystkie 艂贸dki, trzeba by艂o przechodzi膰 w lodowatej wodzie, jak l贸d p艂yn膮艂 (jak w gardle 膰wiartka spirytusu), ale nie by艂o wyboru. Spanie pod 艣wierkami, na strychu i to zim膮, a mr贸z jak diabli i najgorzej rozebra膰 si臋 i ubra膰. Kilka razy Niemcy strzelali, ale jako艣 nie trafili, uda艂o si臋 uj艣膰 艣mierci.

  


  

Fot. 8. Za艣wiadczenia wydane Ignacemu Bobras przez Zarz膮d Miejski w Przedborzu o prowadzeniu i likwidacji sklepu w roku 1943.

  

Ignacy Bobras bierze udzia艂 w wielu akcjach przeciwko okupantowi. Cytaty poni偶sze pochodz膮 z ksi膮偶ki Bogumi艂a Kacperskiego i Jana Zbigniewa Wroniszewskiego: „Ko艅skie i powiat konecki 1939 - 1945” z cz臋艣ci V „Konspiracja konecka 1939 - 1945”. Struktury terenowe: podobwody i plac贸wki.
  

...Ppor. rez. Jan Kaleta „Postrach” podaje w swojej relacji szkielety dw贸ch pluton贸w plac贸wki Przedb贸rz:
Pluton nr 61 - „Wydra”. Stan - 72 ludzi.

Dow贸dcy plutonu:
1. „Mars” - Marian Margas
2. „Komar” - J贸zef Nowak - pchor.

Dow贸dcy dru偶yn:
1. „Jug” - W艂odzimierz Jakubowski - plutonowy
2. „Siod艂o - Kazimierz Jezierski - kapral
3. „Piec” Ignacy Bobras - st. strzelec...
(strona 194).
  

...Do najbardziej znanych wyczyn贸w „Robotnika” nale偶膮:
• Udany zamach (25 V 1943, w dzie艅 targowy) na szefa gestapo w Radomsku i jego zast臋pc臋 (wykonali: „Robotnik” i „Staw” – Zygmunt Czerwi艅ski).
• Udzia艂 w odbiciu (7/8 VIII 1943). z wi臋zienia w Radomsku oko艂o 200 ludzi, g艂贸wnie z Rzejowic i Granic przygotowanych do wywiezienia do oboz贸w koncentracyjnych lub skazanych na 艣mier膰. Ca艂o艣ci膮 dowodzi艂 „Andrzej”. Udzia艂 w akcji brali 偶o艂nierze z Przedborza: „Robotnik”, „Konar”, „Piec”, „Wawel”, „Siod艂o”, Tr臋bacz” i inni...
(strona 195 i 196).
  

...W listopadzie 1943 r. zrywano lini臋 telefoniczn膮 na cz臋艣ci odcinka Przedb贸rz – Ko艅skie. Grup膮 w kt贸rej m.in. uczestniczyli „Konar” i „Piec”, dowodzi艂 „Komar”... (strona 196).
  

...W Urz臋dzie Miejskim i Gminnym w Przedborzu zniszczono listy dostaw zbo偶a, mi臋sa, mleka. Akcj膮, w kt贸rej udzia艂 wzi臋li: „Piec”, „Siod艂o” i „Czajka” oraz Nowakowski (stolarz) i Zenon G艂adyszewski „Tr臋bacz” dowodzi艂 „Konar”)... (strona 196).

  

Ignacy, za dzia艂alno艣膰 w Armii Krajowej odznaczony zosta艂:
1. Krzy偶em Partyzanckim, 01. IX. 1946 r. - Warszawa.
2. Medalem Zwyci臋stwa i Wolno艣ci, 29. VIII. 1968 r. - Warszawa.
3. Krzy偶em Armii Krajowej, 28. X. 1973 r. - Londyn - po艣miertnie.

  

Fot. 9. Za艣wiadczenie o nadaniu Krzy偶 Partyzanckiego.

  

W swoich wspomnieniach tak z gorycz膮 napisa艂 o tym odznaczeniu:

I przyznaj臋 si臋 bez bicia, 偶e ten Krzy偶 Partyzancki co mi w艂adza ludowa da艂a, to ani razu publicznie nikt mnie z nim nie widzia艂. My艣l臋 sobie - komu ja si臋 b臋d臋 pokazywa艂 i chwali艂. Dla mnie nie ma Polski, nie ma ojczyzny. I to si臋 m贸wi wolno艣膰 r贸wno艣膰 a jestem szykanowany.

  

Fot. 10. Legitymacja o odznaczeniu Medalem Zwyci臋stwa i Wolno艣ci.

  

Fot. 11. Awers i rewers Legitymacji Krzy偶a Armii Krajowej.

  

Krzy偶 Armii Krajowej zosta艂 nadany Ignacemu Bobras po艣miertnie, rodzina z 偶alem wspomina, 偶e w otrzymane pude艂ko z odznaczeniem by艂o puste.

Ignacy tak opisa艂 wyzwolenie Przedborza:

Jest dzie艅 17 stycznia 1945 roku. By艂em w tym czasie na gaj贸wce na Tarasie. O 艣witaniu, nad Przedborzem ukaza艂 si臋 wielki b艂ysk i by艂y du偶e wybuchy. W pierwszym s艂yszeniu nie wiedzieli艣my co to mo偶e by膰. A tu jak si臋 w nied艂ugim czasie okaza艂o, to by艂y wybuchy z katiuszy. Wybuchy wysadzanych mostk贸w na rowach przeciwczo艂gowych. Tych mostk贸w by艂o kilka: dwa ko艂o Lembkiego, dwa na ul. Kieleckiej i dwa na ul. W艂oszczowskiej. Te mostki wysadzili minami Niemcy, bo w tym dniu nadesz艂a Armia Radziecka. Ca艂kiem niespodziewanie - po sforsowaniu Wis艂y k/Sandomierza. Armia Radziecka sz艂a jak lawina. Strzelanina wytworzy艂a si臋 ko艂o Przedborza, od strony W艂oszczowy. Niemcy te偶 si臋 ostrzeliwali, ale to by艂o sporadyczne strzelanie. Raz, 偶e w przygotowanych okopach by艂o ma艂o Niemc贸w, ale te偶 byli ca艂kowicie zaskoczeni. Wiele te偶 si臋 nie bronili, tylko rejterowali za Pilic臋, na zach贸d.
G艂贸wny most na Pilicy te偶 Niemcy zd膮偶yli wysadzi膰 w powietrze. W godzinach popo艂udniowych ju偶 Ruscy maszerowali przez Taras. Widz膮c co jest, wybra艂em si臋 z Tarasu na Budy Nosalewickie, do 偶ony. 呕ona mieszka艂a wtedy u Cygana, z Irk膮 i Andrzejem. Obawia艂em si臋, 偶e co艣 mo偶e si臋 sta膰 z 偶on膮. W drodze z Tarasu na Budy pierwszy raz spotka艂em si臋 z maszeruj膮cym oddzia艂em. Na pierwsze powitanie ledwo si臋 wymiga艂em, bo ju偶 mnie chcieli strzela膰, jako szpiega niemieckiego. Ale jako艣 usz艂o. Ubranie mia艂em niewy艣mienite, bo nie by艂o w co si臋 ubra膰.

呕ona w nocy te偶 nie mia艂a du偶ego spokoju od Armii Czerwonej. A 偶e by艂o wi臋cej ludzi z Przedborza, a w ow膮 noc nocowali te偶 tam Je偶ewscy i uda艂o si臋 偶onie. Dali jej spok贸j. 呕ona przecie偶 by艂a m艂oda, mia艂a 24 lata, a oni byli 艂akomi na kobiety. Dodatkowo ob艂o偶y艂a si臋 Irk膮 i Andrzejem i tak usz艂o. Ci co w nocy przyszli, oddalili si臋 na zach贸d i ju偶 na razie by艂 spok贸j.

Pierwsze moje wra偶enie by艂o zaskakuj膮ce, bo nie spodziewa艂em si臋 po nich takiego obej艣cia i nieporz膮dku jaki po sobie zostawili. Wszystko to sz艂o od W艂oszczowy, wszystkimi daj膮cymi si臋 przejecha膰 drogami. Nie jechali jeszcze od Ko艅skich, poniewa偶 za Ko艅skimi, ko艂o Opoczna zosta艂a okr膮偶ona armia niemiecka, tak 偶e j膮 stopniowo wyko艅czali.

Gdy pierwsze zwarte sowiety przeszli, zacz膮艂em zagl膮da膰 do Przedborza. M贸wi臋 sobie, ju偶 co swoje zrobi艂em - trzeba si臋 bra膰 do pracy. Co m艂odszych zacz臋to werbowa膰 do milicji, do wojska, a reszta - trzeba si臋 bra膰 samorzutnie do pracy. Zniszczone by艂o du偶o budynk贸w, chocia偶 nad Przedborzem nie by艂o dzia艂a艅 wojennych. Ale ruscy nie zwa偶ali z ogniem, byli z偶yci z ogniem. Gdzie si臋 da艂o, to zostawiali popio艂y. Nawet nie mia艂  kto ratowa膰. Du偶o dobrych dom贸w by艂o wypalone, chocia偶 ich du偶o nie by艂o. W 1939 roku zosta艂o bardzo du偶o spalone przez Niemc贸w. Tak, 偶e za Niemc贸w i obecnie - 55% zosta艂o wypalone - przez obie armie. W urz臋dach, sklepach - nic nie oszcz臋dzone, zmieszane dokumenty. W mieszkaniach zniszczone meble, po艣ciel, ubranie. Nie spodziewa艂em si臋, 偶e oni s膮 tacy g艂odni i 艂akomi. A co z kultur膮, to po偶al si臋 Bo偶e! Najwi臋cej to ich interesowa艂 bimber i kobiety. Co przeszli, to zostawa艂o jakby przeszed艂 cyklon. Jeszcze wspomn臋, co do higieny i porz膮dku. Od nich nie by艂o mo偶na nic wymaga膰. Gdzie spa艂, to za swoja potrzeb膮 nie szed艂 daleko - na progu, w kuchni, w po艣ciel. No, wszyscy tacy nie byli. Byli te偶 kulturalni, ale oni nic nie mogli. Po cichu m贸wili, 偶e nie chc膮 si臋 nara偶a膰, bo to wojna. A te dzikusy to ma艂o sobie robili ze swoich prze艂o偶onych.

Pierwsze oddzia艂y bojowe, to mia艂y wszystko pod dostatkiem: bro艅 wszelkiego rodzaju, dobre wy偶ywienie, ubranie jak si臋 patrzy. Dostawali spirytus i szli naprz贸d. Te dalsze oddzia艂y sz艂y coraz gorsze i g艂odniejsze. W 偶adnych 艣rodkach nie przebiera艂y. Trzeba by艂o trzyma膰 si臋 na uboczu, 偶eby z nimi mie膰 jak najmniej styczno艣ci.

Gdzie si臋 cz艂owiek ruszy艂, to spotyka艂 zabitego Niemca. Obrabowanego do naga. Niemc贸w nie by艂o wolno grzeba膰, tak nago le偶eli ponad miesi膮c. Prawd臋 powiedziawszy, to Niemcy zas艂u偶yli na to, cho膰 nie wszyscy. C贸偶, wojna i to taka, 偶e najwi臋cej gin臋艂o niewinnych. Moim zdaniem, dobre to nie by艂o, niedobry mia艂o wp艂yw moralny.

Broni, amunicji, r贸偶nych 艣rodk贸w wybuchowych - wala艂o si臋 w br贸d. Nie mia艂 kto roztoczy膰 dostatecznej opieki. 呕adnych zarz膮dze艅. Dzieci a nawet nierozs膮dni doro艣li strzelali. A wieczorem, strzelanie by艂o, jakby to by艂 front. I 艣mier膰 zbiera艂a swoje 偶niwo, i kalek co niemiara.

Osobi艣cie nie rwa艂em si臋 do niczego, do 偶adnych urz臋d贸w. Patrz膮c na te wszystkie porz膮dki, jak si臋 garn膮 r贸偶ne typy wsz臋dzie, to m贸wi臋 sobie, 偶e ja tak nie umiem mychlowa膰, ani kombinowa膰. Zwraca艂em si臋 kilka razy do tych w艂adz, co jeszcze sprawowali (a w艂adza by艂a jeszcze wojskowa) ale ci co mieli dost臋p do komendy wojskowej m贸wili, 偶e co mnie to obchodzi, 偶e takie lub owakie porz膮dki.
W ko艅cu stycznia (1945 r.) dosta艂em od swoich w艂adz konspiracyjnych pismo, 偶e jestem zwolniony z przysi臋gi, 偶e konspiracja rozwi膮zana, 偶e ju偶 przed w艂adzami AK nie obowi膮zuje mnie pos艂usze艅stwo.

Ignacy postanawia ujawni膰 swoj膮 dzia艂alno艣膰 w AK.

  


  

Fot. 12. Za艣wiadczenie Komisji Likwidacyjnej b. A. K.

    

Ucieszy艂em si臋 bardzo! Chwa艂a Bogu, do艣膰 tej w艂贸cz臋gi i tej poniewierki. Jak b臋d臋 m贸g艂, b臋d臋 robi艂, aby ja, 偶ona i dzieci co艣 z tej wolnej Polski mia艂y. Chocia偶 walka z Niemcami trwa艂a, wojna by艂a w pe艂ni, ale nie wszyscy musz膮 by膰 na froncie. 

Na pocz膮tek musze przecie偶 gdzie艣 mieszka膰. To mieszkanie, gdzie dawniej mieszka艂em zaj膮艂 kto inny, odda膰 nie chcia艂. Brat J贸zek zaj膮艂 mieszkanie przy ul. Mostowej – troch臋 niby sklep, niby mieszkanie, no to wzi臋li艣my si臋 z bratem. Ale brata stamt膮d wygry藕li. Burmistrzem by艂 wtedy Kozakiewicz, jeszcze przedwojenny, ale on by艂 tylko jako szyld. Zast臋pc膮 zosta艂 Pietruszka - taki sobie mato艂ek. Rzekomo ogrodnik, ale s艂u偶膮cy u Niemca Rajcha - no i on rz膮dzi艂. Mia艂 podobnych do siebie doradc贸w. I tak, zwracam si臋 do tego Pietruszki - panie burmistrzu, pom贸偶 mi pan otrzyma膰 mieszkanie. A on odpowiada, ha! Wy艣cie byli w AK, wy艣cie nie komunista, dla was mieszkania nie ma. I nie da sobie gada膰. C贸偶 mia艂em robi膰, ju偶 mam woln膮 Polsk臋, za kt贸r膮 si臋 tyle nacierpia艂em. Trzeba si臋 jako艣 nie da膰, trzeba cos robi膰. Mo偶e si臋 to wyja艣ni, 偶e nie jestem wrogiem, 偶e ja tyle lat pracowa艂em w konspiracji i nic mi si臋 nie zosta艂o, co lepsze ludzie rozebrali. Mo偶e si臋 nie dam! Na w艂asn膮 r臋k臋, po wielkich trudach - odkupi艂em to co dawniej zajmowa艂em. Zacz臋艂a si臋 nowa praca.

To mieszkanie by艂o doprowadzone do ruiny. Trzeba by艂o naprawia膰, remontowa膰, a poniewa偶 pieni臋dzy nie mia艂em, to trzeba by艂o robi膰 wszystko samemu. Umia艂em sam zrobi膰, to jako艣 poma艂u sz艂o z t膮? reparacj膮. Reparacj膮 dachu, zamk贸w, szkleniem, robieniem p贸艂ek do sklepu, itd. Po pracy je藕dzi艂em, czy to chodzi艂em na Budy, bo by艂a tam 偶ona z dzie膰mi. Dopiero po sko艅czeniu tych remont贸w – 偶on臋 z dzie膰mi przywioz艂em do Przedborza.

Towaru z okupacji troch臋 si臋 zosta艂o. Co by艂o na wsi pochowane - przywie藕li艣my i podzielili艣my na trzy cz臋艣ci: ja, 偶ona i J贸zek. Tego towaru by艂o ma艂o, to i bardzo ma艂o si臋 sprzedawa艂o. Trzeba by艂o r臋kami robi膰, 偶eby zarobi膰.

Ale znowu m贸j pech! S艂abiutko wszystko si臋 rozwija, gdy dostaje nakaz p艂atniczy na dziesi臋膰 tysi臋cy z艂otych - wzbogacenia wojennego! Masz tobie - ju偶 nas ukoronowali!

Sk艂adam wnioski, za偶alenia, przedstawiam 艣wiadk贸w. Jak ja si臋 wzbogaci艂em? Jad臋 do 艁odzi, do ministerstwa, do danego resortu, ale to nic nie pomaga. Oni nic nie wiedz膮, 偶e to czynniki miejscowe itd. Trzeba p艂aci膰! Tak wi臋c, sekwestratorzy wyci膮gali wszystko. Razem z podaniami r贸偶nymi - kosztowa艂o to nas wi臋cej ni偶 pi臋tna艣cie tysi臋cy z艂. Wyja艣ni艂o si臋 po latach, 偶e by艂 donos do urz臋du skarbowego, 偶e ja zabra艂em poniemieckiego towaru pe艂ny samoch贸d. To by艂 inny Bobras, a mnie by艂o p艂aci膰...

I zn贸w bieda, bo to by艂a kupa pieni臋dzy.

  


  

Fot. 13. Pismo Ignacego Bobras o odwo艂anie na艂o偶onej kary wzbogacenia wojennego i odpowied藕 Komisji Odwo艂awczej.

  

Jeszcze to nie przebrzmia艂o, a wymy艣lili Po偶yczk臋 Narodow膮. Zn贸w wpakowali nam dwana艣cie tysi臋cy z艂otych. W tym czasie za sum臋 t臋 mo偶na by艂o kupi膰? 260 sztuk ocynowanych wiader. To by艂a suma dla nas bardzo du偶a. Innej pracy nie by艂o, trzeba by艂o prac臋 samemu wymy艣la膰.

Nowa w艂adza umacnia艂a si臋, ale zacz臋li dzia艂a膰 inni konspiratorzy, zacz臋艂y si臋 aresztowania. Cho膰 ja nic wsp贸lnego z now膮 konspiracj膮 nie mia艂em i mie膰 nie chcia艂em, ale ludzie straszyli. 呕e kto tylko by艂 w AK, to pozbieraj膮 ich. Ba艂em si臋, s艂abo pracowa艂em, bo cz臋艣ciowo si臋 ukrywa艂em (bezcelowo), i tym strachem stale 偶y艂em. By艂em na Zachodzie - ale jaki tam by艂 porz膮dek... Jeden drugiego okrada艂- to mi si臋 odechcia艂o. Na Zach贸d, w tym czasie, wyje偶d偶a艂 ten co musia艂, albo z艂odzieje. A tych by艂o najwi臋cej.

呕ona sama nie mog艂a sobie da膰 rady. Wszystko sz艂o s艂abo. Przyjecha艂em wi臋c i wzi膮艂em si臋 do pracy. Tym razem robi艂 ze mn膮 Janek Smok i Kazik Smok. Cieszyli艣my si臋, 偶e mo偶e jako艣 wybrniemy. A robili艣my od 艣witu do nocy. Jeszcze towaru by艂o mo偶na dosta膰. Jeszcze hurtownie mia艂y wszelki wyb贸r towar贸w. Przywozi艂em blach臋 ocynkowan膮 i robili艣my brytwanny, rury, kolanka, duch贸wki, kolanka, ramy do kuchni z blachy 偶elaznej i inne r贸偶ne wyroby. Obrazy, obrazki si臋 oprawia艂o. Poniewa偶 by艂o du偶o roboty i zapotrzebowanie ros艂o, to opraw臋 obraz贸w i szklenie powierzy艂em bratu J贸zkowi. A my robili艣my tylko wyroby blaszane. Przywozi艂em towary lub bra艂em od Poborskiego blach臋, rysowa艂em, ci膮艂em, a Janek i Kazik sk艂adali. Robota by艂a dobrze roz艂o偶ona. 呕ona zajmowa艂a si臋 sklepem i dzie膰mi.

Mieszkali艣my u Kularskich na g贸rze. Mieszkanie by艂o dobre. A tam, gdzie mieszkali艣my dawniej, zrobi艂em podr臋czny magazyn i warsztat. By艂em zdrowy, w pe艂ni si艂, to si臋 robi艂o i widzia艂o si臋 ten zarobek. Mo偶e si臋 jako艣 do czego艣 dojdzie... Chcia艂o si臋 robi膰. Ja sam mog艂em dziennie zrobi膰 50 sztuk brytwann lub 10 odci膮gaczek. Mia艂em du偶膮 wpraw臋. Trzeba by艂o si臋 narobi膰, to fakt, ale si臋 robi艂o. Odbiorc贸w, jak wspomnia艂em, by艂o du偶o. Nie mogli艣my nastarczy膰 robi膰. I w sklepie sprzedawa艂o si臋 du偶o.

A sekwestratorzy nie daj膮 nam spokoju. Nic w domu nie mo偶na mie膰, ani 偶adnych grat贸w, ani ubrania. Do wszystkiego si臋 dobieraj膮. Tylko 艂贸偶ka nie bior膮, bo to im nie wolno. Dla przyk艂adu podaj臋, 偶e szaf臋 na ubrania, to ja trzy razy od urz臋du skarbowego odkupywa艂em. By艂y te偶 tzw. tr贸jki do kontroli cen. Byli to robotnicy fabryczni, kt贸rzy nie mieli 偶adnego poj臋cia o handlu. Ale grali na nerwach, byle czego si臋 czepiali, aby tylko co艣 napisa膰. A potem urz膮d skarbowy ju偶 wiedzia艂 jaki da膰 domiar.

Bo tu nie sz艂o o handel. Tu sz艂o o zlikwidowanie handlu i rzemios艂a. A urz膮d skarbowy robi艂 jakie chcia艂 domiary czy przymiary. Dla przyk艂adu podaj臋: na pocz膮tku roku robi艂o si臋 remanent w sklepie. Jecha艂o si臋 do Ko艅skich, do tego urz臋du skarbowego. Powiedzmy, 偶e obr贸t roczny by艂 100 tysi臋cy. I tak si臋 podawa艂o z faktycznego obrotu handlu. Urz臋dnik nic si臋 nie odzywa, tylko pisze 200 tysi臋cy. Robi si臋 krzyk, 偶e tyle si臋 nie uhandluje, ale on nic, tylko pisze. Gdy wypisa艂, podaje papier i m贸wi, 偶e trzeba si臋 stara膰, aby by艂 taki obr贸t. A je偶eli nie, to bud臋 trzeba zamkn膮膰. Inny przyk艂ad: urz臋dnik skarbowy przyje偶d偶a, robi w sklepie remanent i wszystko w porz膮dku. Ale gdzie艣 w k膮cie znajduje jaki艣 rupie膰 - a to jest remanent kontrolny. No i czepia si臋 tego rupiecia. Ca艂y remanent niewa偶ny - daj膮 domiar. I p艂acz i p艂a膰 - nie ma odwo艂ania!

Wyrabia膰 te偶 ju偶 nic nie mo偶na. Po pierwsze nie mo偶na naby膰 towaru, a po drugie nie mo偶na dosta膰 zezwolenia na wykonywanie danego rzemios艂a. Staje si臋 coraz trudniej cos utrzyma膰, bo wsz臋dzie czyje艣 oczy widz膮.

Zdecydowali艣my sklep zamkn膮膰! Tak dom臋czyli艣my do ko艅ca 1947 roku. Cz臋艣膰 towaru odsprzedali艣my, cz臋艣膰 wyprzeda艂em na d艂ugi do urz臋du skarbowego, a buble to jeszcze s膮 do dnia dzisiejszego. Du偶o wywioz艂em na z艂om.

Rzemios艂o - wspomina艂em, te偶 ju偶 nie sz艂o. Nie by艂o, gdzie kupi膰 blachy (bo najwi臋cej si臋 trudni艂em blacharstwem), ani nie by艂o gdzie kupi膰 szk艂a okiennego. Ju偶 urz膮d skarbowy roztoczy艂 nad wszystkim opiek臋. Bo te偶 tym si臋 zajmowa艂em, tzn. szkleniem okien.

O innej pracy nie by艂o mowy, bo w Przedborzu 偶adnych fabryk, ani 偶adnych warsztat贸w nie by艂o. I r贸b cz艂owieku co chcesz! Utrapienie bez przerwy, stale my艣l co b臋dzie jutro. A tu przyby艂a nam jeszcze jedna pociecha - c贸rka Janka. Jest nas ju偶 wi臋cej.

I c贸偶, my z 偶on膮? - wrogi ludu. Dzieci male艅kie, jeszcze do szko艂y niezdolne, je艣膰, ubra膰, opali膰 mieszkanie trzeba. By艂em zdrowy, to r贸偶ne dorywcze roboty si臋 bra艂o i na to 偶ycie si臋 zarobi艂o. W prz臋dzalni dali mi zezwolenie na skup surowca we艂ny, aby dostarcza膰 do prz臋dzalni. Je藕dzi艂em po r贸偶nych miastach za skupem surowca. Ale to nie by艂o sta艂e. I nie mo偶na by艂o liczy膰, 偶e jest utrzymanie.

  

Fot. 14. Upowa偶nienie o mo偶liwo艣ci skupowania we艂ny przez Ignacego Bobras wydane w 1950 r.

  

I sta艂 si臋 wypadek w tej prz臋dzalni. Sz艂a budowa - nie tak budowa, jak przebudowa. Zabi艂 si臋 kierownik prz臋dzalni, spadaj膮c z rusztowania g艂ow膮 w d贸艂...

...Dla mnie to by艂a tragedia, bo ten kierownik, nazwiskiem Drela, du偶o mi pomaga艂. Dawa艂 mi z kasy prz臋dzalni pieni膮dze do skupu i mia艂em od niego du偶e poparcie. Dostarcza艂em na budow臋 偶wir z Nosalewic. Zawsze da艂 mi zarobi膰. Po 艣mierci Dreli, mniej wyje偶d偶a艂em za skupem.

Prz臋dzalnia mia艂a sklep, w kt贸rym sprzedawali: dywany, zapaski, w艂贸czk臋, szaliki itp. Odchodzi艂a ekspedientka z tego sklepu, to przy poparciu Borkiewicza i Tedy zosta艂em przyj臋ty na miejsce tej kobiety. Natychmiast, jak si臋 dowiedzia艂 Stanikowski - te偶 w prz臋dzalni pracowa艂 i by艂 przewodnicz膮cym POP (Podstawowej Organizacji Partyjnej) - wezwa艂 przewodnicz膮cego Miejskiej Rady, J贸zefa S艂oniewskiego i mnie wysiudali. Nazwy dali mi r贸偶ne, od r贸偶nych reakcjonist贸w czarnych itp., 偶e to AK i diabli wiedz膮 co.

Nadal si臋 m臋cz i szukaj co si臋 da. Nadal wykonuje r贸偶ne roboty u ludzi. To czepiam si臋 we艂ny - na lewo i prawo - swetr贸w i co mo偶na.

Rodzi si臋 czwarte dziecko - Marianek. Jeszcze wi臋cej potrzeb. A tu trudno zarobi膰, i co si臋 robi to jakby krad艂. Przecie偶 mi si臋 ta praca nale偶y legalna. Przecie偶 w艂adza ludowa da艂a mi Krzy偶 Partyzancki. Przecie偶 nie by艂em 偶adnym ziemianinem, 偶adnym fabrykantem, ani wielkim czy ma艂ym urz臋dnikiem. Za sanacji tak samo cierpia艂em n臋dz臋 i r贸偶ne przeciwno艣ci losu - jak m贸j ojciec, czy brat i siostra. 呕e brat starszy Jan i dwie siostry by艂y we Francji, to jest przest臋pstwo? Przecie偶 oni nie pojechali tam z rozkoszy, tylko z g艂odu do tej偶e Francji pojechali. A tu dla mnie nie ma pracy! Czy to nie g艂upcy bezduszni, czy to mia艂o jaki艣 sens 偶yciowy. Tego nigdy nie mog艂em sobie wyobrazi膰! Przecie偶 nie robi艂em 偶adnych przeszk贸d w zebraniach partyjnych, czy jakich艣 obchodach ludowych. Tego nigdy nie robi艂em, ani o tym nie my艣la艂em. A przecie偶 bezpartyjnym te偶 wolno 偶y膰!

Wymy艣lili, na czele z Jarug膮 - Szko艂臋 Metalow膮, ale nie mieli do tej szko艂y nauczycieli. Nam贸wi艂em Janka Smoka, bo on na 艣lusarstwie si臋 zna艂, bo on si臋 uczy艂 przed wojn膮 w Warszawie. Ja te偶 pr贸bowa艂em, ale mia艂em tych samych przeciwnik贸w co i w prz臋dzalni. M贸wili, 偶eby mnie nie przyjmowali, bo to szko艂a, 偶e b臋d臋 udziela艂 r贸偶ne zarazy.

Ale przyj臋li mnie na zwyk艂ego 艣lusarza. Zna艂em si臋 na 艣lusarstwie, cho膰 by艂em samoukiem. Pracowa艂em tam p贸艂tora roku, ku zadowoleniu uczni贸w i prze艂o偶onych. By艂o tam uczni贸w i uczennic wi臋cej jak 40. Nikogo swoj膮 czarn膮 reakcj膮 nie zarazi艂em tak, jak ci g艂upcy ma艂oduszni my艣leli i wymy艣lali. 

Za okupacji to ich nikt nie widzia艂, bo si臋 wszystkiego i wszystkich bali. Dopiero rok po wyzwoleniu, stali si臋 bohaterami. Takich bohater贸w to mamy du偶o. Poszli do partii nie dla cel贸w ojczy藕nianych, a osobistych. Poprzywdziewali p艂aszcze partyjne, a czemu innemu s艂u偶yli i s艂u偶膮.

Wracaj膮c do szko艂y zawodowej - to by艂y lata m艂ode, po wyzwoleniu. Byli przyjmowani ch艂opcy i dziewcz臋ta po uko艅czeniu 7-miu oddzia艂贸w. Dziewcz膮t by艂o dosy膰 spory procent. Te dziewczyny z pierwszych lat tej szko艂y - nic nie skorzysta艂y. Szko艂a by艂a na niskim poziomie nauczania. Nie by艂o maszyn, materia艂贸w, jakie by艂y potrzebne. Przetrwa艂a cztery lata. Na koniec roku szkolnego w 1954 roku rozwi膮zana.

Ja zn贸w bez pracy. Zacz膮艂em zn贸w robi膰 r贸偶ne, drobne roboty. Wzi膮艂em si臋 za krycie dach贸w. Kry艂em dachy u Kularskiego, u Wyciszkiewicza, u Binkowskiego, u Maja. Zak艂ada艂em rynny w Domu Towarowym sp贸艂dzielni. Zawar艂em sp贸艂k臋 z Rudeckim, na roboty stolarsko - ciesielskie. W szopie po drewnie u Ja藕wieca. Rudecki mia艂 kart臋 rzemie艣lnicz膮 - to sta艂o na niego. Na pocz膮tek wyr贸wniark臋 do drzewa po偶yczy艂em od Dobrza艅skiego. Podstaw臋 do pi艂y okr膮g艂ej zrobi艂em sam. Kupi艂em wa艂ek do wyr贸wniarki w Ko艅skich od heblarki i dorobi艂em podstaw臋 drewnian膮. Kupi艂em dobry motor. Robota na tych dw贸ch maszynach sz艂a dobrze.

Zrobili艣my wszystkie otwory w domu u Chmielewskiego, u Nowickiej, w Sp贸艂dzielni do Domu Towarowego (tam, gdzie wcze艣niej mieszka艂em). Sp贸艂dzielnia to przej臋艂a, bo tam si臋 wali艂o. Robili艣my te偶 r贸偶ne drobne roboty. Ja wszystkie rachunki prowadzi艂em i ca艂膮 dokumentacj臋 rob贸t i zarobk贸w i kupno drewna. Nie podoba艂o mi si臋 jednak to, 偶e za drogo Ja藕wiec bra艂 lokatorne od tej szopy, a po drugie Rudecki do takiej roboty organizacyjnej nie nadawa艂 si臋...

Jak wspomnia艂em, z ul. Warszawskiej, przeprowadzili艣my si臋 w Rynek. Tu, w Rynku dostali艣my mieszkanie zast臋pcze - kuchnia ciemna i pok贸j du偶y, s艂oneczny. Poza tym nie ma nic, ani kom贸rki, ani piwnicy. Musimy kom贸rki utrzymywa膰 na starym placu. To jest wielka niewygoda, bo trzeba wszystko daleko nosi膰. Ale c贸偶, innego wyj艣cia nie mamy. Dzieci du偶o na ciemnej (艣lepej) izbie trac膮, poniewa偶 musz膮 si臋 uczy膰 przy 艣wietle elektrycznym.

W domu ubogo, musimy z 偶on膮 kombinowa膰, aby dorobi膰, bo dzieci ju偶 jest pi臋cioro i jest matka mojej 偶ony. Do jedzenia jest nas o艣mioro. Potrzeby i wydatki s膮 coraz wi臋ksze. Stale trzeba 偶y膰 w nerwach, bo stale nie ma.

Nareszcie pod koniec lipca 1955 roku wzywaj膮 mnie do Gminnej Sp贸艂dzielni i oferuj膮 mi prac臋 magazyniera zbo偶owego. Rad nie rad zgodzi艂em si臋 przyj膮膰 t臋 prac臋. 27 lipca podpisuje umow臋 i jad臋 do Ko艅skich na przeszkolenie, bo prawd臋 powiedzie膰, to si臋 na tej pracy nie zna艂em. I tej pracy si臋 ba艂em!

  


  

Fot. 15. Pisma o powierzeniu stanowiska magazyniera i wynagrodzeniu dla Ignacego Bobras.

  

Ignacy Bobras jako magazynier zbo偶owy pracowa艂 do roku 1967, potem by艂 na rencie chorobowej. Ataki astmy tak bardzo go wyniszczy艂y, 偶e ostatnie lata 偶ycia przebywa艂 w 艂贸偶ku. Wtedy pisa艂 swoje wspomnienia. Zmar艂 w 1971 r. w domu. Mimo wszystko nagle i niespodziewanie. Na katolickim pogrzebie byli przedstawiciele Zwi膮zku Bojownik贸w o Wolno艣ci i Demokracj臋 - ze sztandarami i medalami.

  

Fot. 16. Zdj臋cia z pogrzebu Ignacego Bobras. Na pierwszym zdj臋ciu w 艣rodku J贸zef Nowak ps. KOMAR, po lewej - brat zmar艂ego J贸zef ps. RAMA.

    

Przedstawi艂em fragmenty 偶yciorysu skromnego cz艂owieka, jak偶e bohaterskiego i heroicznie zmagaj膮cego si臋 z trudami 偶ycia. Obok niego sta艂a zawsze 偶ona Stanis艂awa, pracowita i szlachetna. W czasach okupacji bra艂a tak偶e udzia艂 w walce z okupantem, (ps. SARNA) m.in. by艂a go艅cem bojowym plutonu nr 61 – „Wydra”.

  

Fot. 17. Legitymacje Stanis艂awy Bobras o przynale偶no艣ci do Zwi膮zku 呕o艂nierzy Armii Krajowej.

  

Na koniec warto wspomnie膰 o braciach, te艣ciu i szwagrze Ignacego Bobras.

J贸zef, najm艂odszy z rodze艅stwa, przyst膮pi艂 do konspiracji r贸wnocze艣nie z Ignacym. W szeregach AK, przede wszystkim, pracowa艂 jako 艂膮cznik, ps. RAMA.

  

Fot. 18. Awers i rewers Legitymacji Krzy偶a Armii Krajowej J贸zefa Bobras, (wida膰 ps. „Ranna” - powinno by膰 „Rama”).

  

Fot. 19. Legitymacje J贸zefa Bobras o nadaniu Medalu Zwyci臋stwa i Wolno艣ci oraz odznaczenia Krzy偶a Partyzanckiego.

  

Jan najstarszy z sze艣ciorga rodze艅stwa. W 1929 r. wyjecha艂 do Francji „za chlebem”, gdzie 偶y艂 w Chereng 50 lat. Mia艂 zamiar wr贸ci膰 do Polski, sp艂aci艂 ojcowizn臋 rodze艅stwu, ale wybuch II wojny 艣wiatowej pokrzy偶owa艂 mu plany. Walczy艂 w Normandii. Po wojnie ba艂 si臋 wr贸ci膰 do Ojczyzny.

  

    

  

  

  

  

Tomasz Smok (1888-1944) – te艣膰 Ignacego, gajowy z Tarasu, za wsp贸艂prac臋 z partyzantami, zosta艂 rozstrzelany 22.08.1944 r., godzinie 5 rano, na Majowej G贸rze, w obawie o represje Niemc贸w na rodzinie, nie chcia艂, aby go z aresztu odbijano, nie chcia艂 ucieka膰.

  

  

  

    

  

  

  

Fot. 20. Tomasz Smok – te艣膰 Ignacego.

  

  

Upami臋tniono zbrodnicz膮 艣mier膰 Tomasza, tablic膮 pami膮tkow膮 w miejscu ka藕ni w Przedborzu i w Spale w艣r贸d poleg艂ych le艣nik贸w.
  

Fot. 21. Tablica pami膮tkowa na Majowej G贸rze.

    

W艂adys艂aw Smok (1913-1995) - syn Tomasza, pseudonim „WAWEL”, 偶o艂nierz Armii Krajowej. Bra艂 udzia艂 w odbiciu (7/8 VIII 1943 r.) z wi臋zienia w Radomsku ludzi, przygotowanych do wywiezienia do oboz贸w koncentracyjnych lub skazanych na 艣mier膰. Za dzia艂alno艣膰 konspiracyjn膮 wi臋ziony przez Urz膮d Bezpiecze艅stwa w Ko艅skich. Odznaczony Medalem Zwyci臋stwa i Wolno艣ci oraz Krzy偶em Partyzanckim.
  

Fot. 22. Legitymacja W艂adys艂awa Smoka.

    

W tym tak „szybkim 偶yciu” nale偶y czasami spojrze膰 w przesz艂o艣膰, pomy艣le膰, jakimi warto艣ciami kierowali si臋 w swoim post臋powaniu inni, co dla nich by艂o istotne. Czas mija szybko, mamy obowi膮zek „ocali膰 od zapomnienia” to co wa偶ne. Maj膮c to na uwadze pozwoli艂em sobie na powy偶sze opracowanie. Dzi臋kuj臋 Panu Wojciechowi Zawadzkiemu za cenne uwagi, dzi臋ki kt贸rym ta praca sta艂a si臋 lepsza.

    

Podstaw膮 tej publikacji s膮 wspomnienia Ignacego Bobras, korzysta艂em tak偶e z przekaz贸w ustnych i dokument贸w jego rodziny oraz ksi膮偶ki Bogumi艂a Kacperskiego, Jana Zbigniewa Wroniszewskiego:

„Ko艅skie i powiat konecki 1939 - 1945”, cz臋艣ci V „Konspiracja konecka 1939 – 1945. Struktury terenowe: podobwody i plac贸wki”. ARSLIBRIS - Wydawnictwo Biblioteki Publicznej w Ko艅skich.

Dokumenty udost臋pnili:
• Wspomnienia - wnuk Ignacego - Tomasz Bobras - syna Andrzeja;
• 1, 6, 16, 20 - Joanna Baczy艅ska, c贸rka Ignacego;
• 3, 4, 5, 7, 8, 9, 10, 11, 12, 13, 14, 15, 17 - Andrzej Bobras, syn Ignacego;
• 18,19 - El偶bieta Gulej, c贸rka J贸zefa Bobras;
• 22 - Bo偶enna B艂otnicka, c贸rka W艂adys艂awa Smoka;
• 21 - zdj臋cie moje.

Wies艂aw Domaga艂a